Co grozi za przysłowiową "grandę"?

Zgodnie ze starym powiedzeniem: zakazany owoc smakuje najlepiej. Trzeba jednak wiedzieć, że „wycieczka” do czyjegoś ogrodu może zakończyć się karą. Zgodnie z art. 123 Kodeksu wykroczeń (k.w.) kto z nienależącego do niego ogrodu bezprawnie zabiera w nieznacznej ilości owoce, warzywa lub kwiaty podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany. Można również orzec nawiązkę w wysokości 50 złotych.

Zabór jest bezprawny, jeżeli zostaje dokonany bez zgody właściciela ogrodu. Zgoda właściciela, choćby dorozumiana, wyłącza zatem bezprawność zaboru. Ma chodzić o zabór niewielkiej ilości, co sugeruje, że zabranie np. owoców ma służyć zaspokojeniu własnych, doraźnych potrzeb. Ocena „czy w konkretnym wypadku ilość zabranych przedmiotów jest nieznaczna, odbywa się według swobodnego uznania z uwzględnieniem okoliczności czynu oraz zamiaru sprawcy (M. Kulik, komentarz elektroniczny lex do art. 123 k.w. za: Makarewicz, Kodeks, s. 692-693; Peiper, s. 663)”. Akcentuje się również, że kwestia dotyczy nie tyle ilości, co raczej wartości zabranych owoców, warzyw lub kwiatów. Można sobie wyobrazić sytuację, gdy sprawca zabiera z ogrodu kilka sztuk rzadkich i drogich kwiatów. W takim przypadku rozważyć należałoby możliwość postawienia zarzutu  z art. 119 k.w. (czyli kradzież rzeczy ruchomej, której wartość nie przekracza 250 zł) lub art. 278 k.k. (kradzież rzeczy ruchomej, której wartość przekracza 250 zł). Przypisanie sprawcy odpowiedzialności na podstawie któregoś z tych artykułów umożliwia zastosowanie innej, z reguły bardziej dotkliwej kary niż ta, która przewidziana została w art. 123 k.w.

Ściganie tego wykroczenia następuje na żądanie pokrzywdzonego. Właściciel ogrodu musi być zatem zainteresowany ukaraniem ogrodowego „złodziejaszka”.

Warto się zatem zastanowić, czy od wizyty w nie swoim ogrodzie nie jest bardziej opłacalna wizyta w warzywniaku lub kwiaciarni.

Maksymilian Szeląg-Dylewski