Szukasz Porady?
Stała obsługa firm
Kancelaria w galerii
Mandaty z fotoradarów trzeba płacić, ale …
Nikt już nawet nie stara się ukrywać, że mandaty z fotoradarów są po to, aby łatać dziurę w budżecie państwa, a o takim wyświechtanym sloganie jak „bezpieczeństwo na drogach publicznych” dawno zapomniano, bo i tak mało kto w niego wierzył. Na drogach trwa więc nieustanna walka pomiędzy kierowcami, a wszystkimi służbami mającymi za zadanie dbać o nasze bezpieczeństwo lub finanse państwa. Służby dysponują w tej walce całą armią bezdusznych maszyn, które jednym błyskiem uszczuplają nasze konta o trzycyfrową sumę. Kierowcy nie są jednak całkowicie bezradni i mogą się bronić, wykorzystując luki i zawiłości polskiego prawa.
Przeważnie sytuacja wygląda podobnie. Kierowca dostaje list z informacją gdzie i kiedy jego samochodem popełniono wykroczenie, zawierający ponadto trzy formularze. Pierwszy z nich to po prostu oświadczenie o przyznaniu się do winy przez właściciela samochodu. Po wypełnieniu wszystkich danych, właścicielowi samochodu nie pozostaje nic innego jak tylko przygotować odpowiednią kwotę pieniędzy. W drugim właściciel pojazdu może oddalić od siebie niebezpieczeństwo utraty gotówki, wskazując kto kierował jego samochodem w czasie wskazanym w liście. Tu już pojawia się pewna groźba. Niewskazanie kierującego pojazdem może skończyć się grzywną dla jego właściciela. Trzeci formularz także wypełnia właściciel, ale tu może wykorzystać niedoskonałości ludzkiej pamięci, wpisując że nie pamięta kto mógł wtedy siedzieć za kierownicą. Ta ostatnia możliwość oznacza nieprzyznanie nikomu punktów karnych, gdyż formalnie nie wiadomo komu je przyznać.
Poprzez ww. pisma oskarżyciel stara się nakłonić osobę do współpracy przy gromadzeniu dowodów, nie ujawniając przy tym materiału dowodowego jakim sam dysponuje. Chodzi tu przede wszystkim o zdjęcie wykonane przez fotoradar. Na tym etapie nie wiemy jeszcze jakiej jest jakości i czy może stanowić podstawę przypisania nam określonego czynu.
Zawsze, gdy mamy wątpliwości co do naszej winy, przysługuje nam prawo do odmowy przyjęcia mandatu. Sprawa skierowana zostanie wówczas do sądu i dopiero, gdy przesłane tam zostaną akta sprawy wraz z wnioskiem o ukaranie będzie istniała możliwość zapoznania się ze zdjęciem. Przedmiotowe zdjęcie może stanowić naprawdę solidny fundament naszej obrony. Organ prowadzący postępowanie musi zawsze ustalić poza danymi pojazdu także dane kierującego, a to może nie być łatwe, gdy zdjęcie jest nieczytelne, rozmazane, słabo wyostrzone lub w ogóle przedstawia tył pojazdu. Jeśli nawet jesteśmy dobrze widoczni na zdjęciu nie może być ono dowodem w sprawie, gdy poza naszym pojazdem na zdjęciu widoczny jest chociażby mały fragment innego samochodu.
Można spróbować również podważyć legalność wykonania zdjęcia konkretnym fotoradarem. Najłatwiej jest obalić te zdjęcia, które wykonane zostały fotoradarem Fotorapid CM, gdyż uzyskały one homologację Głównego Urzędu Miar w 2008 roku, a wtedy instalowano w nich aparaty fotograficzne Nikon D200. Od jakiegoś czasu montuje się tam Nikony D300s, ale bez przeprowadzenia nowej homologacji w związku z instalacją nowego osprzętu. Bez znaczenia pozostaje fakt, że każdy fotoradar jest legalizowany, ponieważ taka kontrola potwierdza tylko prawidłowość funkcjonowania sprzętu, który musi być całkowicie zgodny ze świadectwem homologacji.
Wracając do kwestii wskazania kierującego pojazdem (jeśli to nie byliśmy my) możemy zostać zmuszeni powiedzieć, kto nim kierował w czasie rozpatrywanego zdarzenia. Pomijając całkowicie inne sposoby unikania odpowiedzialności („piszcie na Berdyczów”), po kilku miesiącach można po prostu nie pamiętać, kto danego dnia kierował naszym autem. Do podzielenia się taka wiedzą zmuszają nas przepisy prawa. Jeśli nie odeślemy wypełnionego formularza, zostaniemy wezwani na przesłuchanie w charakterze świadka i uprzedzeni o konieczności zeznawania prawdy, bo w przeciwnym wypadku grozi nam odpowiedzialność karna. Sytuacja istotnie zmieni się, gdy organ procesowy nabierze przekonania o winie przesłuchiwanego i skieruje przeciwko niemu wniosek o ukaranie. Wtedy daną osobę trzeba przesłuchać jeszcze raz, teraz jako obwinionego, ale przysługują jej wszystkie przywileje związane z prawem do obrony. Z odmowy zeznań i udzielenia odpowiedzi na pytanie można skorzystać także wtedy, gdy wcześniej złożyło się obszerne zeznania jako świadek. Protokół tych zeznań nie będzie mógł stanowić dowodu, ani być podstawą do ukarania. Z argumentów oskarżyciela pozostanie więc już tylko często nieczytelne zdjęcie. Gdy zdecydujemy się jednak na wskazanie rzeczywistego kierującego pojazdem podczas zdarzenia, musimy liczyć się z konsekwencjami. Oskarżyciel uzyska przez to mocny dowód przeciwko osobie. Nie przesądza to jednak jeszcze wyniku sprawy. Wezwany do sądu właściciel pojazdu będzie mógł uchylić się od zeznań, jeśli obwiniony jest dla niego osobą najbliższą. Sąd dokona swobodnej oceny zebranych dowodów i zdecyduje, czy dać wiarę zebranemu materiałowi dowodowemu, bacząc na zasadę domniemania niewinności i konieczność rozstrzygania wszelkich wątpliwości na korzyść obwinionego.
Ci bardziej dociekliwi i cierpliwi mogą spróbować powalczyć o swoje prawa wgłębiając się w kruczki prawne postępowania mandatowego i dalszego postępowania przed sądem (po odmowie przyjęcia fotoradarowego mandatu). Część obowiązujących w tym zakresie przepisów straciła swoją aktualność, a nowe jeszcze nie zostały uchwalone. Obecnie obsługą systemu fotoradarów zajmuje się Inspekcja Transportu Drogowego oraz w pewnym zakresie straże gminne. Jednak żadna z tych instytucji nie posiada nadanych ustawowo uprawnień oskarżyciela publicznego. I tak, gdy pamięć odmawia posłuszeństwa i nie jesteśmy w stanie wskazać, kto w określonym miejscu i czasie kierował naszym samochodem do sądu kierowany jest wniosek o ukaranie właściciela samochodu za brak takiej wiedzy. Jednakże ze względu na brak uprawnień oskarżycielskich ww. instytucji wniosek taki jest bezprawny. Wynika to z tego, że zachowanie polegające na niewskazaniu kierującego pojazdem stanowi wykroczenie zawarte w kodeksie wykroczeń, a tu oskarżać może tylko policja. ITD i straże gminne mogą oskarżać tylko na podstawie ustawy prawo o ruchu drogowym. To, że praktyka jest trochę inna nie ma żadnego znaczenia. Sąd powinien taki wniosek oddalić i coraz częściej tak się dzieje. Po stronie ukaranych stanęła także Prokuratura Generalna odmawiając komendantowi straży miejskiej w Chojnicach kilkunastu kasacji do SN, gdy ten przegrał sprawy z mieszkańcami odmawiającymi przyjęcia mandatu. Teoretycznie istnieje możliwość wystąpienia przez ITD do policji, aby ta podjęła odpowiednie działania, ale sama procedura jest bardziej kosztowna niż 200-300 złotowy mandat.
Na koniec dwie ważne uwagi. Niniejszy tekst ma na celu jedynie zwiększanie świadomości prawnej naszego społeczeństwa i nie powinien być traktowany jako zachęta do szybkiej jazdy lub unikania odpowiedzialności. Trzeba pamiętać, że obok taryfikatora mandatów istnieją rzeczy bezcenne…
Szerokiej i bezpiecznej drogi życzy zespół PrawoDlaKażdego.pl.
Paweł Chrząszcz
Szukasz porady prawnej?
Chcesz zlecić naszym prawnikom przygotowanie pisma lub prowadzenie sprawy?
Zobacz, jak wygląda nasza "Modelowa opinia prawna" i skorzystaj z formularza poniżej - wycena pytania zawsze jest bezpłatna.
Pracownicy PrawoDlaKazdego.pl pozostają do dyspozycji także w naszej Kancelarii, znajdującej się w Krakowie przy ulicy Lea 202A. Zadzwoń pod numer 609-709-999 i umów się na rozmowę z prawnikiem - zapraszamy na spotkanie.