Apple kontra byli pracownicy. Gigant znowu ma kłopoty.

Jak donosi Forbes na swoich stronach internetowych, byli pracowniczy Apple wystąpili przeciwko gigantowi z pozwem o wypłatę sumy pieniężnej związanej z czasem poświęconym na prowadzone w czasie ich pracy kontrole. Amanda Frlekin była zatrudniona w jednym z salonów w Los Angeles przez trzy lata, natomiast Dean Pelle przepracował  w kolejnych salonach aż sześć lat. W tym czasie pracował jako specjalista w salonach w Atlancie, Nowym Jorku i West Palm Beach na Florydzie.

Pozew obejmuje skargę na zbyt czasochłonne w ocenie strony powodowej procedury. Z pozwu przytaczanego na stronach internetowych Forbesa, można dowiedzieć się m.in., że zatrudnieni w salonach Apple są poddawani kontrolom przed wyjściem na przerwę obiadową i po skończeniu zmiany. W tym czasie sprawdzane są ich torby i plecaki. Każdorazowo kontrola taka trwała od 10 do 15 minut.

Według wyliczeń byłych pracowników, każdego tygodnia spędzali na kontroli średnio 30 minut tygodniowo. Niejednokrotnie, był to czas który rozciągał się już po zakończeniu zmiany. Z tego tytułu zatrudnieni nie otrzymywali jednak wynagrodzenia. Według ich szacunków na kontrolach mieli tracić rocznie 1 500 dolarów.

Przedstawiciel firmy, cytowany na stronach internetowych Forbesa, odmówił komentarza w tej sprawie. Technologiczny gigant nie po raz pierwszy utożsamiany jest z wypłacaniem niskich wynagrodzeń zatrudnionym sprzedawcom z których większość ma zarabiać 25 000 dolarów rocznie. Dla Apple ma pracować 42 tys. sprzedawców, którzy są zatrudnieni w 400 salonach na całym świecie (gigant ma 156 salonów zlokalizowanych poza Stanami Zjednoczonymi).

Łukasz Więckowicz