Szukasz Porady?
Stała obsługa firm
Kancelaria w galerii
Mobbing w wojsku? Przed Wojskowym Sądem Okręgowym toczy się precedensowy proces.
Psychiczne i fizyczne znęcanie się nad podwładną oraz nadużycie stanowiska - takie zarzuty usłyszał od prokuratury dowódca jednostki wojskowej w Krakowie. Przed Wojskowym Sądem Okręgowym właśnie toczy się proces, którego rozstrzygnięcie może mieć niebagatelne znaczenie w innych podobnych sprawach i to nie tylko w armii. Istotne jest bowiem, że ofiara znęcania i nadużycia stanowiska była nie tylko oficerem i wojskowym lekarzem, ale także była w związku ze swym przełożonym. Oskarżony – jak informuje prokuratura - miał dopuścić się tych czynów w okolicznościach prywatnych, ale jednocześnie ma to istotne znaczenie w sferze podległości służbowej. Proces ma charakter precedensowy.
Sąd zakończył już przesłuchanie pokrzywdzonej, która powiedziała m.in.: „Wiem, co to warunki bojowe. Czy to normalne, żeby napisać, że wojna to nic w porównaniu z mobbingiem?”. Pokrzywdzona w wojsku służy 5 rok. Była także dwukrotną uczestniczką misji wojskowej w Afganistanie.
Konflikt z przełożonym trwa od 2010 r. Kobieta twierdzi, że przyczyną rozstania były akty przemocy, do jakich dochodziło wobec niej. Po rozstaniu skierowała wniosek wyższym przełożonym o przeniesienie do innej jednostki, ale nie doczekała się przeniesienia. Bezpośrednio po tym fakcie, jej zdaniem, oskarżony zaczął ją szykanować w pracy i utrudniać służbę. W listopadzie 2011 r. kobieta złożyła w Żandarmerii Wojskowej wniosek o ściganie dowódcy. Nie przyniosło to jednak jakichkolwiek decyzji personalnych w jej sprawie. Postepowanie przygotowawcze trwało dwa lata. Latem b.r. rozpoczął się proces.
W akcie oskarżenia zarzuca się ppłk Zbigniewowi R., że od maja 2009 do końca marca 2010 r. siedmiokrotnie znęcał się fizycznie i psychicznie nad swą podwładną ppor. Katarzyną R., grożąc jej nożem, przyduszając, używając wulgaryzmów, szarpiąc, uderzając, a nawet gryząc w twarz. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa przyjęła, że inkryminowane zdarzenia - choć miały miejsce w okolicznościach prywatnych - mają znaczenie w kontekście podległości służbowej oficera przełożonego i podwładnego. Oskarżony zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Przeczy zdarzeniom jakie zostały zarzucone mu przez podwładną oraz sugeruje, że zarzuty kierowane wobec niego są zemstą za zakończenie związku.
Przewodniczący rozprawie jaka toczy się przed sądem, sędzia ppłk Robert Gmyz stwierdził, że rozważa zmianę kwalifikacji prawnej oskarżenia z zarzutu znęcania sią przełożonego nad podwładnym w wojsku, na podobne przepisy dotyczące osób prywatnych. Wskazał bowiem, że zajścia miały miejsce w związku z prywatnymi sprawami obojga oficerów. „Dopuszczanie przez przełożonych do tego typu sytuacji w kontekście tematu kobiet w armii wymaga zmian mentalnościowych i prawnych”- podkreślił zarazem sędzia. Zarówno oskarżyciel publiczny prokurator kpt. Wojciech Skrzypek jak i pełnomocnik pokrzywdzonej mec. Jacek Krupa nie podzielili opinii sędziego w tym względzie. Ich zdaniem inkryminowane zdarzenia miały miejsce między przełożonym a podwładnym, niektóre na terenie ośrodków wojskowych, a ich popełnianie naruszało wojskowy obowiązek służbowy.
Pokrzywdzona potwierdziła, że w lutym 2010 r. będąc służbowo jako lekarz na poligonie w Kielcach, dowódca odmówił jej zakwaterowania przy ambulatorium (wymusił by zamieszkała wraz z nim), używał wobec niej przemocy m.in. uderzając ją i szarpiąc oraz grożąc nożem. „Groźby karalne pozbawienia życia, jakie wypowiedział do mnie oskarżony wzbudziły we mnie obawę, że zostaną spełnione. Dlatego próbowałam od niego uciec” - zeznała. Wskazała także, że po zerwaniu ze swym dowódcą, ten stosował wobec niej szykany (utrudniał szkolenie, zdobywanie specjalizacji, czy wyjazd na misję).
Ciekawym wątkiem procesu jest także kwestia dopuszczalności dowodów. W toku postepowania okazało się, że oskarżony posiada prywatną korespondencją mailową swej podwładnej z innymi osobami. Obrońca oskarżonego mec. Aksman przedłożył sądowi kserokopię maila, jaki pokrzywdzona miała wysłać do koleżanki. Według obrońcy z treści tej wiadomości miało wynikać, że pani podporucznik „chciała uwieść dowódcę, aby zrobić karierę” – korespondencja nie została ujawniona. Sędzia nie ukrywał zaskoczenia, a na swoje pytanie: „Dowódca monitoruje korespondencję?” uzyskał odpowiedź, że jest to „korespondencja internetowa”, a oskarżony „anonimowo otrzymał tę kopię”. W takim stanie rzeczy Sąd odmówił jej mocy dowodowej, stwierdzając, że: „prywatne maile są poza kwestią zarzutów - czyli psychicznego i fizycznego znęcania się przełożonego nad podwładnym. W ocenie prokuratora próba ujawniania tego typu korespondencji prowadzić może jedynie do kompromitacji oskarżonego i godności munduru.
Pełnomocnik MON ds. służby wojskowej kobiet kmdr Bożena Szubińska, była obecna na rozprawie i przysłuchiwała się wywodom stron. Jak powiedziała PAP: „Tego typu sprawy sądowe w wojsku są rzadkością, choć niewłaściwych zachowań między mężczyznami i kobietami w mundurach jest więcej. Sporo jednak udaje się załatwić w rozmowach, mediacjach, zanim dochodzi do etapu prokuratorsko-sądowego”.
Obrońca oskarżonego chciał wyłączenia jawności rozprawy, podkreślając że jego klient jest ojcem nastoletnich dzieci, a ujawnione na rozprawie informacje mogą godzić w jego cześć i godność, a także w prestiż armii. Na wyłączenie jawności nie wyrazili zgody prokurator i pełnomocnik pokrzywdzonej. Ostatecznie sędzia Gmyz, przyznając, że „to dość nietypowa sytuacja i konflikt różnych dóbr prawnych”, podtrzymał decyzję o jawności procesu.
Piotr Bryndal
Szukasz porady prawnej?
Chcesz zlecić naszym prawnikom przygotowanie pisma lub prowadzenie sprawy?
Zobacz, jak wygląda nasza "Modelowa opinia prawna" i skorzystaj z formularza poniżej - wycena pytania zawsze jest bezpłatna.
Pracownicy PrawoDlaKazdego.pl pozostają do dyspozycji także w naszej Kancelarii, znajdującej się w Krakowie przy ulicy Lea 202A. Zadzwoń pod numer 609-709-999 i umów się na rozmowę z prawnikiem - zapraszamy na spotkanie.